bo mój małżon Piotr był tak cudowny i zajął się Piwnicą naszej sąsiadki, razem ją odsprzątaliśmy, zamontował półeczki i sklecił stół, położyliśmy dywan i po 2 tygodniach działań mogłam uskutecznić Przeprowadzkę do mojego prywatnego kąta, gdzie mogę mieć swój bałagan rozłożony tyle czasu ile go potrzebuje ... może szumnie nazywać ten twór Pracownią ale co tam, niech się tak zwie ...
jeszcze trochę potrzebuje dopieszczenia i uprzytulnienia ale nie wszystko na raz ... obecnie prezentuje się tak :)
już ją bardzo lubię :)
