bo mój małżon Piotr był tak cudowny i zajął się Piwnicą naszej sąsiadki, razem ją odsprzątaliśmy, zamontował półeczki i sklecił stół, położyliśmy dywan i po 2 tygodniach działań mogłam uskutecznić Przeprowadzkę do mojego prywatnego kąta, gdzie mogę mieć swój bałagan rozłożony tyle czasu ile go potrzebuje ... może szumnie nazywać ten twór Pracownią ale co tam, niech się tak zwie ...
jeszcze trochę potrzebuje dopieszczenia i uprzytulnienia ale nie wszystko na raz ... obecnie prezentuje się tak :)
już ją bardzo lubię :)
No Pracownia jak się patrzy! To kiedy będziemy opijać (kawą oczywiście), obcinać (papierki) i oklejać? :D Na zdjęciu zainteresowały mnie widoczne w pudełku kartki :P
OdpowiedzUsuńkartki są obfocone i lada dzień je wrzucę, ale nie spodziewaj się cudów rzadnych :)
OdpowiedzUsuńco do opijania to się pokontaktujemy :D
Musze przyznac, ze szczerze Ci zazdroszcze takiego miejsca. Moja piwnica zagracona :( Jak w końcu zrobie remont w kuchni i zabiorę z tamtąd szafki to i tak będzie tylko ciemnym ciasnym kącikiem :((( A rozłozyc sie nie ma gdzie!
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę Ci kącika.Mnie baardzo czegoś takiego brakuje.Mój syncio jak dopadnie moje kordonki,to fruwają po całym pokoju.
OdpowiedzUsuńP jak piwnica;
OdpowiedzUsuńP jak Pracownia
P jak pomarzyć - fajna rzecz
Fantastyczne miejsce. Szczerze zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNo to teraz nie pozostaje Ci nic innego jak działać, działać, działać... :)
Uprzejmie donoszę, że Ci zazdroszczę. I że mam właśnie urlop. I chętnie bym nawiedziła to klimatyczne miejsce, żeby Ci poprzeszkadzać, czy popomagać w tworzeniu, jak tam wolisz :)
OdpowiedzUsuńMiałaś już jakąś parapetówę... eee... piwnicotówę? Pracowniotówę? :)