czwartek, 26 marca 2009

marchewkowo

ciasto marchewkowe robię zazwyczaj zimą, wtedy smakuje najlepiej, rozgrzewa od środka, w domu jest ciepło i pachnąco, od razu człowiek zapomina, że za oknem zimno i ponuro... no cóż Wiosnę mamy, ale po tym co wczoraj nam pogoda zafundowała, na poprawę humoru upiekłam marchewkowego pocieszacza



składniki :
1 i 1/4 szklanki oleju
4 jaja
2 szklanki drobno startej marchewki
2 szklanki maki
2 szklanki cukru (ja daje 1,5)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody oczyszczonej ( u mnie 1,5)
2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
orzechy, rodzynki

jajka z cukrem utrzeć należy na puszystą masę i stopniowo dodawać mąkę i olej, na końcu cynamon, proszek i sodę oraz marchew i bakalie. Piec ok. 40 min. ( mi zawsze około 6o min. wychodzi ) w temp. 180 st.C ( hmmm tu trzeba metodą prób i błędów ... bo np. u mnie w piekarniku 220 st. jest ok )
to tyle :) nic skomplikowanego , ale za to bardzo smaczne

niedziela, 22 marca 2009

Wielkanocne zaczątki ...

zebrałam się w sobie i udało mi się zrobić 2 (tak, tak słownie dwie :D ) decu-pisanki, z czego jedna się trochę uszkodziła ... cóż chyba zabiorę się za kartki świąteczne, bo jaja
widać mnie nie lubią :(

(kolory szarobure w rzeczywistości bardziej nasycone chociaż zdjęcia robione w najjaśniejszej porze dnia, ale dopóki nie będzie słonka, to cienko widzę zdjęciowanie u mnie w domu :( ... uroki mieszkania na parterze)

a tu jajca sprzed dwóch lat :)


sobota, 14 marca 2009

frywolitki

jakiś czas temu mój kochany Małżonek (wtedy jeszcze przyszły ;) ) przyniósł od pewnej pani z pracy takie oto 2 drobiazgi :


oczywiście zapragnęłam się nauczyć jak to sie robi, pani Basia była tak miła i pokazała mi mniej więcej o co biega, zakupiłam czółenka, a później po prostu nie miałam czasu ... ale, ale podczas gruntowniejszych porządków natrafiłam na arsenał frywolitkowy i moje pragnienie odżyło ... nie mogłam sobie przypomnieć "czym to się je", na szczęście trafiłam na super szkółkę na super forum i dzięki niej powstały takie stworki,

nie tak ładne jak PaniBasiowe, ale pilnie ćwiczę i zgłębiam frywolitkową zagadkę :D i na razie jestem bardzo z siebie dumna, aczkolwiek nie do końca zadowolona ...

środa, 11 marca 2009

zapiskowo-motylkowo

jednym z moich postanowień noworocznych było uszczuplić mój zapas serwetek, czyli szlaban na kupowanie nowych... walczę ze sobą, jestem bardzo dzielna, ale czasami nie daje rady ... chwila mojej słabości to ten motyl, który przysiadł na zapiskowym obrazku ;)

poniedziałek, 9 marca 2009

herbaciarka

ostatnio udało mi się skończyć herbaciarkę, motyw dzikiej róży specjalnie dla teściowej mojej, która jest maniaczką herbaty z tego owocu właśnie ;)


niedziela, 8 marca 2009

Moja Nowa Huta

Nie wiem czy ktoś z Krakowa lub okolic przeczyta to o czasie tzn. do końca trwania wystawy ( tj 6 września 2009 ) ale i tak gorąco ją polecam, a mowa o "Mojej Nowej Hucie" . Można ją oglądać w oddziale Muzeum Historycznego Miasta Krakowa - Dzieje NH na os. Słonecznym 16 . Wystawa jest niezwykła, jej główny trzon stanowią opowieści ludzi związanych z NH (zarejestrowane w formie audio i wideo), opowieści trafiające w serce, uświadamiające jak bogatą historię ma ta dzielnica Krakowa. Ciężko jest napisać streszczenie, bo jest naprawdę bogata i wielopłaszczyznowa, w moim odczuciu pozwala zrozumieć dlaczego NH jest taka wyjątkowa. Naprawdę warto poświęcić 2-3 a może i 4 godzinki na jej obejrzenie.

Od siebie dodam że od prawie dwóch lat jestem Nowohucianką i jestem zakochana w tym miejscu, przeprowadziłam się ze ścisłego centrum Krakowa, i nareszcie mam czym oddychać, no nie powiem że powietrzem, bo Kombinat raczej dba o to żeby nie bylo najczystsze, ale zachłysnełam się przestrzenią, ogromem zieleni, atmosferą odrębnego, zupełnie innego miasta ... uwielbiam tu mieszkać.


wtorek, 3 marca 2009

chlebuś

od jakiegoś czasu przepisy na domowe pieczywo dosłownie mnie atakowały ;) co otworzyłam gazetkę lub książkę kuchareczki to przepis puszczał do mnie oko, korciło mnie, ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie, aż pewnego dnia przez przypadek zgadałam się z koleżanką o domowych kurach ( czyli super gospodyniach ) i dostałam od niej łatwy, prosty i przyjemny przepis na chlebuś. Upiekłam, smakuje pysznie i jak pachnie .... mniam, mniam. Postanowiłam sobie że postaram się jak najczęściej piec w domu chleb i bułki, co z tego wyjdzie? zobaczy się ;)

a to chlebuś :



i przepis (przepraszam z góry za jego chaotyczność):

składniki na rozczyn:
7 dkg drożdży, szklanka ciepłego mleka, 2 łyżki cukru
rozrobić w miseczce, raczej większej, bo mi chciał uciec, tak się drożdże porozrastały ...

reszta
1 kg maki, 3 szklanki zmielonych otrąb, 2 łyżki soli - wymieszać, dodać rozczyn i wyrabiać dolewając 3 szklanki ciepłej H2O.

Przekładać do wysmarowanej margaryną i posypanej bułką foremki ( 2 keksówki średniej wielkości), zostawić na moment do wyrośnięcia, piec w temp. 200-210 st.C około 1 h ...

muszę poeksperymentować z dodatkami typu słonecznik, czarnuszka, siemię lniane, ale nawet taki goły świetnie smakuje, polecam, smacznego